Moja głowa potrafi doprowadzić mnie do stanu bez wyjścia, zaczynam nakręcać się i czuję jak gdzieś w środku, temperatura narasta. Chciałbym uciec, zaszyć się gdzieś głęboko albo zacząć wrzeszczeć w amoku.
Anxiety – Stany lękowe, które sprawiają, że nie jestem w stanie iść normalnie przez codzienność. Dusze się, oddech mam coraz płytszy, pot zaczyna zalewać moje ciało. Znasz to?
Stany lękowe i ataki paniki dotykają wielu. mnie także. Dziś powiem Ci jak sobie z nimi radzę ja.
Sen – dbam o to, by wysypiać się. Nie jest to łatwe, głowa na poduszce nigdy nie poleży w ciszy. Mój mózg przerabia tysiąc tematów na raz, od pracy, po zmartwienia osobiste, plany na najbliższy weekend, lista zakupów, rachunki, dzieci, e-maile i tysiąc pomysłów. Serce zaczyna pracować coraz szybciej, a sen odchodzi w zapomnienie. Na szczęście praca z psychologiem pozwoliła mi na wypracowanie techniki uspokajania myśli.
Oddech – zwalniam oddech i skupiam się na świadomym oddychaniu, liczę moje oddechy i nie pozwalam głowie odbiegać od liczenia. Trochę mi zajęło, zanim się tego nauczyłem, na początku potrafiłem przy trójce zacząć myśleć o czymś innym, zgubić się w tym i wrócić do gonitwy myśli. Myślę też o rzeczach pozytywnych, wakacjach, wspominam miłe chwile, to pozwala mi zasnąć bez stresu.
Akceptacja– zaakceptowałem faktyczny stan mojej choroby tego, że mam depresje i stany lękowe z atakami paniki. Nie katuję siebie wstydem i zamartwianiem się. Każdemu może się przytrafić, chcę zawalczyć, a żeby zawalczyć dobrze – musiałem zaakceptować fakt choroby.
Brak presji – nie naciskam, nie kreuje sobie ciśnienia, nie wkurzam się, gdy sobie coś odpuszczę. Jestem chory, w chorobie człowiek mniej robi i ma mniej sił. Liczę zamiary na siłę, mam jej mało i akceptuje to. Przyjdzie czas, że wyleczę się z tego, będę podkręcał wtedy śrubę, jeśli będzie na to ochota. Miał być Youtube, podcast i kilka innych rzeczy, na razie nie czuje się na siłach, odpuszczam na jakiś czas i nie zagryzam się tym.
Rozmawiam – mam z kim o tym porozmawiać, mam Klaudię, mam szefa, do którego mogę zawsze o każdej porze dnia i nocy wysłać smsa czy zadzwonić, mam wspaniały team w pracy i przyjaciół. Mam was, tu mogę napisać i wylać to, co mi zalega na wątrobie. Doceniam to.
Jestem uważny – nauczyłem się czytać samego siebie. Gdy mam gorszy dzień, jestem w stanie doszukać się powodów, ostrzec Klaudię, czy zwyczajnie odpuścić coś, co może być trudniejsze w taki dzień. Gdy odczuwam potrzebę czegokolwiek – snu, spaceru, bycia z naturą, ciszy, chodzenia boso po trawie, płaczu robię to. Bez presji staram się czytać samego siebie. Gdy zaczynam czuć, że lęk i panika się pojawia, zaczynam oddychać i świadomie walczę z tym.
Nie pije alkoholu– rzuciłem picie, antydepresanty i alkohol nie idą w parze, zazwyczaj dwa dni po wypiciu alkoholu łapie doła. Po co mi to?
Medytuje i wyciszam się – staram się w ciszy pomedytować, połączyć się z czymś w rodzaju energii. Dostrzec energię, jaką mam w sobie. Czasem leżę, czasem siedzę przez chwile w wyłączonym aucie i oddycham. Wprowadzam się w stan relaksu i świadomego odprężenia.
Ćwiczenia i badania – czy to trampolina, boks, basen czy jazda na rowerze. Staram się, choć nie jest to łatwe. Poprosiłem o szereg badań, wiele problemów może wynikać z problemów natury medycznej, chcę to wykluczyć.
Długotrwała praca z psychologiem i leki– pracuję ze wspaniałym terapeutą, biorę leki w dawkach zapisanych przez lekarza. To działa, to jest potrzebne i to jest podstawa długofalowego wyjścia na prostą.
Mięso i kawa – od dziesięciu dni nie jemy mięsa. Jest wiele powodów tej decyzji. Ślad węglowy i ochrona naszej planety. Już od roku o tym myślę, jednak po filmie Game Changers przekonałem się. Kawę? Ograniczam, trudno mi odmówić sobie jej smaku, a decaf… to nie to samo. Trailer poniżej.
Natura – staram się panować wyjazdy, jeździć nad morze, w góry, zwyczajnie staramy bez względu na pogodę bywać z naturą.
Przyjaciele – stały kontakt ze wspaniałymi ludźmi, którzy są nam bliscy. Nie ma nic fajniejszego niż kontakt, gdy głowa zaczyna mi świrować i błądzić. Ciesze się, że mimo odległości mogę na nich liczyć.
Ave
fajny wpis, mnie od stresu, stanów lekowych i tym podobnych ratują przyjaciele i pasje zwłaszcza te związane z wysiłkiem fizycznym, ze snem sobie nie radze śpię dużo ale nieregularnie to wynika z pracy zmianowej, a propos gladiatorow, powod z jakiego nie jedli miesa moze byc prozaiczny, gladiatorzy byli niewolnikami a niewolnkom sie miesa nie daje zreszta obraz niewolnika w obecnej kulturze jest wykreowany przez holywoodzkie kino i Quo Vadis daleko odbiega od rzeczywistości. Pozdrawiam